Cześć mam na imię Borys, jestem Yorko-podobny i mam... nie wiem ile lat, pan weterynarz twierdzi, że 7, a moja pani fryzjer, mówi że więcej.
Do fundacji trafiłem zabrany od mojego pierwszego właściciela, który nie za bardzo wiedział, jak mnie kochać.
Gdy zaniedbany trafiłem do fundacji "Lepszy Świat. Fundacja dla zwierząt i środowiska", pan doktor pobadał mnie i stwierdził, że mam połamane żebra, zapalenie gardła, uszkodzoną mordkę i przez to mam trochę nierówny zgryz i ząbki mi wypadają.
Gdy poczułem się lepiej zostałem adoptowany przez pewną panią, z którą mieszkałem 2 lata, było mi tam bardzo dobrze, miałem swoje legowisko, miskę i świeżą wodę, a poza tym jak pani wracała z magicznego miejsca, które nazywała pracą, zabierała mnie na spacer. Niestety musiała wyjechać daleko, mówiła, że nad morze, chociaż nie wiem co to takiego i nie mogła mnie zabrać ze sobą.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, poprzez tą super fundację i super wolontariuszy udało mi się trafić do moich aktualnych właścicieli.
Mam się tu super, mieszkam w dużym domu z ogrodem, dzięki temu, że mam przybranego, starszego brata Nufika, to bardzo szybko się zaaklimatyzowałem w nowym miejscu. Nufik jest prawdziwym Yorkiem i ma 10 lat, czasami się kłócimy, szczególnie o jedzenie. Czasami mam też koleżankę Doxie, która tak jak ja, jest Yorko-podobna, jest bardzo malutka, ale głośno warczy.
Najbardziej lubię spać, w łóżku, gdy jest zimno to pod kołdrą, chodzić na spacery, mimo że mam duży ogród do biegania, jak widzę, że mój pan ubiera wełniane skarpety i wyciąga plecak, to wiem, że pójdziemy na długi spacer w góry i bardzo się wtedy cieszę, chociaż stresuje mnie jeżdżenie samochodem, ale jest ok.
Myślę, że moi państwo chętnie adoptowali by kogoś jeszcze, ale już teraz chodzenie z naszą trójką na spacer jest dość trudne, więc na razie nie chcą nikogo więcej.
Tak, tak, adoptujcie inne zwierzątka, wolontariusze w fundacji są kochani, ale mieć swojego pana i panią jest po prostu super!!