Historia Noemi i Ginger ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt prowadzonego przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami
Wraz z mężem od dawna już chcieliśmy adoptować psa. Tak się złożyło, że oboje kochamy zwierzęta. Jednak ciągle gdzieś byliśmy. Tu Boston 3 miesiące, tu Nowy Jork prawie rok, potem Izrael…
W końcu przeprowadziliśmy się do Polski ? I tu nasze życie nabrało kolorków. Tęczowych, rozświetlonych kolorków. A to dlatego, że adoptowaliśmy naszą kochaną Ginger – owczarek niemiecki. Duża psina, która wszystkiego panicznie się bała.
Dlaczego lepiej adoptować? Wiele osób mówi mi, że chętnie by wzięli zwierzaka ze schroniska, ale nie ma ich cały dzień w domu. Wychodzą o 6, wracają późnym wieczorem. Często jest to więcej niż 12 godzin. I nawet jeśli… Myślicie że te zwierzaki mają przez ten czas lepiej w schronisku?
Będą w siódmym niebie czekając na was cały dzień w domu, bo wiedzą, że przyjdziecie. Mają wtedy kogoś, kto jest dla nich wszystkim. Adopcja czyni te psiaki najszczęśliwszymi istotami na świecie! Są niesamowicie wdzięczne i pokazują to na każdym kroku. Polecam każdemu!
Sama adopcja to nic skomplikowanego. Wypełnienie formularza, otrzymanie książeczki psiaka i już. Najtrudniejsze to wybór, bo jak tu nie wziąć ich wszystkich?
Nasza Ginger, na początku wystraszona, ciągle z podkulonym ogonem, niechętnie wychodząca na zewnątrz ze strachu przed wielkim światem, w końcu nabrała ufności. Już po 2 tygodniach zaczęła chodzić po całym domu, gdzie na początku nie ruszała się ze swojego legowiska. Coraz dalej też dawała się wyciągnąć na spacery.
Aż w końcu, po miesiącu, mając duże jej zaufanie (i moje do niej) puściłam ją luzem na uboczu miasta. Biegała tam i z powrotem, i znowu tam i z powrotem, ale nigdy za daleko. Na taki dystans, że ciągle mnie widziała. I tak zostało do dnia dzisiejszego.
Oboje, wraz z mężem, staliśmy się jej idolami, jej partnerami i przewodnikami. Jadąc do nowego miejsca czy też nawet do rodzinnego domu na wieś, nie opuszcza nas na krok. Po tym gdzie jest pies, wiadomo gdzie jesteśmy my.
Stała się na zawsze częścią naszego życia. Nie zmieniłabym ani sekundy od momentu kiedy ją mamy! Adoptowałabym ją jeszcze raz (a może i następnego? Któż wie).
Ostatnio dołączyła do nas jeszcze jedna psina. Znajda. Do tej pory mieszkała w Izraelu skąd pochodzi mój mąż. Przyleciała z nami do Polski. Mamy teraz dwie kochane psiny. Z nimi nigdy nie jest nudno.