Ania i Grafen ze Stowarzyszenia Obrona Zwierząt w Jędrzejowie
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Tydzień po śmierci mojego ukochanego Aresa, przeglądałam i udostępniałam na Facebooku ogłoszenia z bezdomniakami. Zobaczyłam jego… i wiedziałam, że zesłał mi go Ares bo Grafen został znaleziony przez Stowarzyszenie Obrona Zwierząt w dniu śmierci Aresa. Mimo, że serce rozrywało mi z bólu po stracie przyjaciela, wiedziałam, ze muszę poznać Grafena.
Dlaczego nie z hodowli?? Po co, każde zwierzę kocha tak samo, a jeśli możesz kogoś uratować i dać mu dom nad głową oraz bezpieczną przystań to właśnie bezdomniakowi, którego ktoś nie chciał.
Grafen był jednym z trójki dzieci matki wyrzuconej w lesie, półdziki, nieznający i bojący się człowieka. Po kilku telefonach do Stowarzyszenia, długich rozmowach, wizytach przed adopcyjnych dostałam zgodę na przyjazd i adopcję.
Jechałam po niego prawie 200 km. Nasze pierwsze spotkanie przebiegło w miarę pomyślnie. Wiedziałam, że biorę na siebie ogromną odpowiedzialność bo pies jest półdziki, niesocjalizowany, chcący zjeść wszystkich dookoła ze strachu. W domu 12 letnia sunia, 2 koty (adoptowane). Grafen chciał podporządkować sobie wszystkich.
Kilka miesięcy wspólnych szkoleń, spacerów, socjalizacji sprawiło, że dziś po 2,5 roku mogę powiedzieć że jest ok. Niestety Grafen nie ufa każdemu człowiekowi, jest ostrożny w kontaktach. Nie jest psem wylewnym, zawsze z dystansem z tyłu za mną, bo wie, że go obronię
Mimo wielu ciężkich przepraw i chwil jakie wspólnie przeżyliśmy, załamań, stresu, nerwów, że się nie uda mu pomóc wyjść „na psa” to nie zamieniłabym tego wspólnego czasu na nic innego, nie cofnęłabym czasu i dziś zdecydowałabym się ponownie na taki krok. Moje życie podporządkowałam Garefnowi, dziś spędzamy każdą wolną chwilę razem, jeździ z nami wszędzie. Jeszcze nie chodzimy razem do kina. Ale odwiedzamy restauracje. Nie rozstajemy się.
Za co kocham swojego psa? Za radość na psyku i merdanie ogonem kiedy idziemy na spacer, za tą bezinteresowną miłość i wierność i za zaufanie jakim mnie obdarzył. Za to, że jest PSEM.
Czy polecam adopcję?? Jasne, zawsze będę powtarzała, że to najlepsza rzecz jaka mi się zdarzyła, że miłości nie można kupić. Ale trzeba być świadomym, że mamy do czynienia z psem, którego historii nie znamy, nie wiemy jaką krzywdę wyrządził mu człowiek, a jeśli znamy i wiemy co się wydarzyło musimy stanąć na rzęsach żeby udowodnić psu, że człowiek potrafi kochać i szanować.
Czy ponownie adoptuję psa? Może nie dosłownie adoptowałam, ale jest to dla mnie namiastka adopcji. Kilka miesięcy temu do Grafena dołączył Tofik – pies z wypadku (właściciel zrzekł się psa bo po wypadku ma niesprawną łapkę, nie chciał kaleki), który trafił do mnie do DT, dziś jest u mnie już na stałe.