Kinga i Marcelina Scarlett
01 October 2016
Share
Kinga i jej Marcelina Scarlett z Radzyńskiego Stowarzyszenia Na Rzecz Zwierząt „Podaj Łapę”

Adopcja mojego Psa wyszła niespodziewanie, chociaż zwierzęta towarzyszyły mi przez całe moje dzieciństwo i od zawsze pomagałam bezdomnym psom.

 

Do naszego pierwszego spotkania doszło 20.11.2014 roku. Był to zimny, deszczowy dzień. Przeglądając wiadomości w Internecie udostępniane przez Radzyńskie Stowarzyszenie na Rzecz Zwierząt Podaj Łapę, zauważyłam ogłoszenie rozpaczliwie „wołające” o pomoc. Treść ogłoszenia sprawiła, że moje serce pękło na milion kawałków. Z jego treści wynikało. iż jedna z wolontariuszek Stowarzyszenia znalazła młodą, zmarzniętą sunię pod jednym z radzyńskich sklepów. Być może ktoś celowo porzucił ją nieopodal sklepu aby ktoś ją zauważył? Może jednak przeszła długą, wyczerpującą drogę i dlatego była w tak złym stanie…? Sunia była przemarźnięta, wychudzona i przeraźliwie wylękniona. Najprawdopodobniej bita…


Kinga-i-Marcelina-Scarlett-12-634x506

 

Nie zastanawiałam się zbyt długo. Szybko skontaktowałam się ze Stowarzyszeniem i zaproponowałam, że stworzę Suni dom tymczasowy. Mieszkałam wtedy wraz z moim chłopakiem w wynajmowanej kawalerce, więc jedyne na co mogłam się zdecydować to dom tymczasowy dla Suni. Jeszcze tego samego dnia po wizycie u weterynarza i wstępnych badaniach Psinka trafiła do mnie.

 

Była bardzo przestraszona, wychudzona i zestresowana. Przez kilka pierwszych dni nie chciała nic jeść ani pić. Miała też problemy z załatwianiem się. Nie mogę sobie wyobrazić przez co musiała przejść i jakiego cierpienia doznała. Dużym wyzwaniem były też dla nas spacery. Psinka była tak osłabiona, że łapki odmawiały jej posłuszeństwa aby sprawnie zejść ze schodów i spacerować.

 Kinga-i-Marcelina-Scarlett-4-768x576

 

Najlepiej czuła się na swojej leżance. Duża ilość snu sprawiała jednak, że Sunia regenerowała siły i z czasem stawała się coraz silniejsza. Wierzyłam w nią. Wierzyłam, że wyjdzie z tej traumy. W końcu pojawiło się pierwsze merdanie ogonkiem. Nasze spacery stawały się coraz dłuższe. Sunia zaczęła normalnie jeść, pić i załatwiać się. W jej pięknych psich oczkach dostrzegałam ogrom wdzięczności.

 

Sunia nie opuszczała mnie na krok. Zaczęła poznawać moich przyjaciół oraz rodzinę. Każdy dzień spędzony razem sprawiał, że moja miłość do niej zaczynała być coraz silniejsza. W końcu tyle razem przeszłyśmy… Ostatecznie zdecydowałam się, że Sunia zostanie ze mną na zawsze. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłaby trafić do innej rodziny. Dom tymczasowy, który pierwotnie mogłam jej zaoferować stał się domem na całe życie. Sunia stała się częścią mojego dnia codziennego.

Kinga-i-Marcelina-Scarlett-8-768x576 

Otrzymała ode mnie imiona Marcelina Scarlett, chociaż wołam do niej zwyczajnie – Marcysia. Piękne imię dla pięknego Psa. Pokochałam ją za jej ducha walki, siłę i wytrwałość. Jest moją małą bohaterką. Duma mnie rozpiera, że tak szybko „doszła do siebie”. Codziennie dostarcz mi ogromną dawkę miłości. Uwielbiam się z nią bawić i rozpieszczać ją smakołykami. Chcę ze wszystkich sił wynagrodzić jej to co złego spotkało ją ze strony człowieka.

 

Trafiła do mnie mając 7 miesięcy. To co działo się z nią wcześniej owiane jest tajemnicą. Podejrzewam, że mroczną i bolesną. Marcelinka mimo tego, że ma garbaty nosek i blizny na łapkach – jest najpiękniejszym Psem jakiego mogłam sobie wymarzyć, moją wielką miłością. Uwielbiam, kiedy wita mnie po pracy, kiedy ucinamy sobie wspólne drzemki, kiedy „buziakiem” budzi mnie każdego ranka, kiedy śpi z moim butem . To dla mnie zaszczyt, że mogę się cieszyć takim szczęściem na co dzień.

 

Kinga-i-Marcelina-Scarlett-9 

Adopcja Marceliny to najcudowniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam większego szczęścia. Marcelinka to moja duma, to życie, za które jestem odpowiedzialna. Z cała pewnością mogę polecić innym adopcję. Uczucie towarzyszące temu jest nie do opisania – wiem co mówię. Jeśli tylko moje warunki mieszkaniowe ulegną stabilizacji (na chwilę obecną dalej mieszkam na stancji) wrócę do tematu adopcji. Z pewnością zadbam o to, aby w moim życiu i sercu zagościł kolejny lub kolejna towarzyszka na czterech łapkach z merdającym ogonkiem.

 

To niesamowite uczucie odmienić los porzuconego PSA!

 

Kinga-i-Marcelina-Scarlett-logo-768x432

Share