Od czasu, gdy straciłam wiekową, wielorasową suczkę, wiele lat temu, zawsze chciałam mieć psa. Wiek, ani rasa nie miała znaczenia. Pies jedynie musiał mieć w sobie "to coś". Sarna ma.
To moja pierwsza adopcja. Byłam wolontariuszem w schronisku i miewałam tam psy, którymi się opiekowałam, ale bez adopcji. Sarnę zaadoptowałam ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Gliwicach. To miejsce znam od dziecka.
Z kierowniczką schroniska znamy się od lat. Pomocy nie potrzebowałam, bo wiedziałam konkretnie, którego psa chcę poznać, a później adoptować. Wszystko przebiegło szybko i sprawnie.
Na psy rasowe, szczególnie te z hodowli, zawsze jest zapotrzebowanie, więc one sobie poradzą. Mieszańce ze schronisk, czy ulicy, są chyba wierniejsze. Nie mówię, że rasowe są gorsze, czy złe! Schroniskowce chyba bardziej potrafią docenić i się odwdzięczyć, bo wiedzą lepiej czym jest brak tego, czego psom rasowym, szczególnie tym wystawowym, nigdy nie brakuje - ciepły kąt, jedzenie i towarzystwo.
Suczka praktycznie od razu się zaaklimatyzowała. Nie było żadnych problemów. Trzy dni po adopcji została sama w domu na cały wieczór, gdzie grzecznie czekała na nasz powrót. W mieszkaniu zachowuje się super.Jest nauczona czystości i do tej pory, a minął już ponad rok, NIC nie zniszczyła. Czasem pod nieobecność, zrobi przegląd kosza na śmieci. Myślę, że to nie jest jakaś wielka szkoda.
Początek był ciekawy, bo adoptowałam ją podczas pracy. Poznałam ją co prawda tydzień wcześniej, ale decyzja ostatecznie zapadła w dniu adopcji. Byłam wtedy kurierem. Podjechałam tuż przed zamknięciem schroniska, podpisałam umowę i pojechałam dalej, rozwieźć resztę paczek, już z psem. Nie docierało to wtedy jeszcze do mnie. Obok siedział mój wymarzony i wyczekiwany od wielu lat pies. Wtedy abstrakcja. Psinka była bardzo grzeczna w aucie i chyba nieco zdziwiona sytuacją. Lubi jeździć samochodem do dziś, podobnie jak nie jest problemem dla niej autobus czy pociąg.
Po prostu ma w sobie to coś. Jest psem pozytywnym, czasem szalonym-chętnym do zabawy. Jest inteligentna, szybko i chętnie się uczy, ale ma też swoje zdanie. Jest psem wszechstronnym. Znajomi twierdzą, że jesteśmy do siebie podobne. Obie jesteśmy długonogie i - jak mówią - podobne z charakteru, obie zakręcone. Z wystraszonego psa, zrobił się coraz pewniejszy siebie, zwykle wesoły, psiak. Przykuwa uwagę swoim wyglądem, ale myślę, że nie wygląd jest najważniejszy.
Jeśli będę miała taką możliwość, to myślę, że podejmę się kolejnej adopcji.
przed adopcją | rok po adopcji |
Polecam! Uważam, że warto adoptować zwierzęta. Wnoszą one dużo pozytywności, a przy odpowiedniej pracy nad sobą i psem, można poradzić sobie z każdym problemem, jeśli taki jest. Trzeba tylko wybrać odpowiedniego dla siebie psa. Wiedzieć czego będziemy od niego oczekiwać. Wtedy uniknie się nieporozumień i rozczarowań. Warto, bo to działa w dwie strony. My pomagamy zwierzętom, a one nam, na co dzień.