Kasia i Mela
08 September 2016 /Happy ending
Share
Kasia i jej labrador Mela z labradory.info

U nas w domu pełno adopciaków, jestem mamą 3 kotów, 2 suczek i jednego rodzynka – psiaka nie adopciaka.

 

Nasza Mela żyła w spartańskich warunkach jakie zafundował jej poprzedni „właściciel”, który chciał mieć, a później już jednak nie. A czego oczy nie widzą tego sercu nie żal – Mela została skazana na ciemną, małą, zimną szopę i rzucony raz na jakiś czas kawałek suchego chleba. Dzięki interwencji Policji i Ladradorów.info Melę udało się uratować od czekającej ją śmierci. Przejechała taka biedulka, ledwo żyjąca, wystraszona z poparzonym tyłeczkiem przez pół Polski. Przeszła przez masę badań, pełno igieł, wenflonów, wizyt w klinikach – tylu ludzi się kręciło, którzy nie bili, nie krzyczeli, tego dotąd nie znała. A prawdziwej czułości i miłości doświadczyła dopiero gdy trafiła do najwspanialszego DT jaki mogła mieć. W końcu doczekała się spacerów, własnej miski i ciepły kocyk do spanka też był.

 

Kasia-i-Amela-4

 

Ja niczego nieświadoma, postanowiłam powiększyć naszą rodzinkę. Zbliżały się moje urodziny i chciałam dać jakiejś biedulce DOM. Szukałam, szukałam aż trafiłam na Labradory.info. Pomyślałam, że duży pies to nie problem. Mamy duże podwórko i jesteśmy już właścicielami jednego labradora. Wypełniłam ankietę, a po jakimś czasie wolontariusze odezwali się do mnie z propozycją adopcji właśnie tego biszkoptowego cuda. Zapoznałam się z historią „Meli z szopy”, kiedy skończyłam czytać byłam cała zapłakana i wstrząśnięta, ale wiedziałam już, że Mela skradła moje serce. Bez wahania wystąpiłam o adopcję. Znalazło się wielu chętnych chcących dać jej ciepły kąt. Czekała nas wizyta przed adopcyjna z (jak się okazało) bardzo sympatyczną Panią. Jednak troszkę się martwiliśmy, od Meli dzieliło nas około 330 km. Obawiałam się, że ze względu na odległość nie trafi do nas. Ale udało się! Nasze czworonogi właśnie zyskały kolejną siostrę.

 

Kiedy przyjechaliśmy po nią, moja córeczka już czekała. To była miłość od pierwszego wejrzenia, zobaczenie jej realnie tylko tą miłość wzmocniło. Mela zwariowała i my też – na jej punkcie. Czekały też na nas dokumenty już przygotowane do podpisania. Raz, dwa i Mela była już nasza na zawsze!

 

Kasia-i-Amela-1-1-406x506

 

Po powrocie do domu nastąpiło oficjalne obwąchiwanie się z innymi, a parę godzin później nasze łóżko było już zajęte przez dwa labradory i wyżła… zostało nam psie legowisko do spania…  Pieski poczuły się bezpiecznie w swoim towarzystwie prawie natychmiast. Co bardzo nas zdziwiło, byliśmy gotowi na ciężkie dni, a tu nic z tego.

 

Labradory jak to labradory – istne dzieci. A Mela mimo swych 2 lat zachowuje się jak szczeniaczek (chyba musi nadrobić stracone dzieciństwo). Wszędzie jej pełno. A to kwiatka przesadzi bo przecież miał być w innym miejscu, a to ściereczkę z kuchni pożyczy bo przecież podwórko trzeba posprzątać. A wieczorem – na kolanka! (mimo swoich 44 kg…). Jednak najbardziej chwyta nas za serce jej wzrok podczas przytulania i myziania, zupełnie jakby chciała zapytać „Ale to tak się da!!??” To jest cudowne, widzieć jak zmienia się pies po adopcji!

 

Ale niestety przeszłość Meli dała o sobie znać. Któregoś ranka piesek nie mógł się podnieść. Od razu złożyliśmy wizytę naszemu wetowi – padło na wpadnięty dysk. Wszakże duże podwórko to co innego niż ciasna szopa, więc zaczęły się wolne spacery na smyczy. Kiedy wszystko wróciło do normy pojawił się kolejny atak. Tym razem dołączyły naprężające się mięśnie. I znów natychmiastowa wizyta u weta. Podejrzenie padaczki. Jednak jej wyniki nie były jednoznaczne, a ataki nie wyglądały do końca na padaczkowe i mimo podawanych leków wciąż ich przybywało. Ze względu na jej przeszłość padło podejrzenie na uszkodzenie mózgu.

 

Kasia-i-Amela-2-768x422

 

Dzięki wsparciu Labradorów.info i WSZYSTKICH życzliwych ludzi, którzy zdecydowali się nam pomóc (z całego serca, jeszcze raz DZIĘKUJE!), Mela wybrała się na wycieczkę do Wrocławia do specjalistycznej kliniki. Kiedy usłyszałam od lekarza, że jest to jednak padaczka… popłakałam się – ze szczęścia, że to jednak nie guz. Z padaczką walczymy dzielnie – żadnych ataków od wizyty we Wrocławiu.

 

Jedną z najważniejszych rzeczy jakie wraz z mężem chcieliśmy przekazać dzieciom to empatia i miłość do zwierząt. Cel udało zrealizować się w 100%. Jestem pewna, że nasze dzieciaki również dadzą lepsze życie jakiejś biedulce, a nie wykluczam, że my sami również sięgniemy po tę opcję jeszcze parę razy. 

Share
sizer
Wyniki konkursu "I żyli długo i szczęśliwie"
#adopcja #schronisko #ośrodekadopcyjny #ośrodek #adopcyjny #organizacjaadopcyjna #organizacja #adopcyjna #pomoc #wsparcie #pies #kot
09 June 2019
Happy ending
sizer
Szczęśliwe zakończenie Oli i Lenki
#greypet #sklep #pomoc #charytatywnie #wspieramy #schroniska #pies #legowisko #wyposażenie #zabawki #smycze #akcesoria
10 May 2019
Happy ending
sizer
Szczęśliwe zakończenie Katarzyny i Perełki
#greypet #sklep #pomoc #charytatywnie #wspieramy #schroniska #pies #legowisko #wyposażenie #zabawki #smycze #akcesoria
10 May 2019
Happy ending
sizer
Szczęśliwe zakończenie Pauliny i Maciusia
#greypet #sklep #pomoc #charytatywnie #wspieramy #schroniska #pies #legowisko #wyposażenie #zabawki #smycze #akcesoria
10 May 2019
Happy ending
sizer
Szczęśliwe zakończenie Iwony i zwierzęcej gromadki
#greypet #sklep #pomoc #charytatywnie #wspieramy #schroniska #pies #legowisko #wyposażenie #zabawki #smycze #akcesoria
10 May 2019
Happy ending
sizer
Szczęśliwe zakończenie Martyny i piątki szczęśliwych zwierzaków
#greypet #sklep #pomoc #charytatywnie #wspieramy #schroniska #pies #legowisko #wyposażenie #zabawki #smycze #akcesoria
10 May 2019
Happy ending
Featured products
Sort: